poniedziałek, 14 lutego 2011

Zondagsopening w Enschede

Wracam do "kontrowersyjnego" tematu otwierania sklepów w niedzielę (wcześniejszy post można znaleźć tutaj: Koopzondag). Tym razem przedstawię sytuację w Enschede.

Wspomniałam wcześniej, że tylko w niektórych miastach sklepy mogą być otwarte w każdą niedzielę. Po długich dyskusjach gmina Enschede zdecydowała, że pójdzie mieszkańcom na rękę i zezwoli na otwarcie jednej, konkretnej grupy sklepów w niedzielę. Takim sposobem supermarkety (i tylko one) dostały zielone światło na niedzielny handel w ograniczonych godzinach (16.00-20.00). Nie wszystkie supermarkety z tego prawa skorzystały, a te, które są otwarte, oferują raczej resztki produktów z zeszłego tygodnia. Te resztki są jednak często ratunkiem dla studentów, którzy na weekend wyjechali poza miasto, wrócili w niedzielę i zastali pustą lodówkę... 
Ale, ale... tak zwany "zondagsopening" spotkał się oczywiście z serią protestów, które w biernej formie (plakaty, strony internetowe) trwają do dziś.

Plakat, który wisi na każdym sklepie w centrum handlowym Deppenbroek:
/skansen/
"Patrz wnuczku! Wcześniej kupowaliśmy jeszcze świeży chleb w piekarni."
"Co to jest piekarnia, babciu?"


Małe, niezależne sklepy czują się zagrożone. Boją się, że otwarte w niedzielę supermarkety odciągną ich klientów, którzy dotychczas robili zakupy w poniedziałek. Dlatego przeciwnicy "zondagsopening" podpisują się pod petycją "tegen verruiming" (czyt. przeciwko rozszerzeniu na wszystkie niedziele), która na ten moment ma aż... 32768 podpisy. Petycja ta raczej nie ma szans na bycie rozpatrzoną przez Tweede Kamer, ale służy za to do podtrzymywania debaty i, momentami, do dolewania oliwy do ognia.

Argumenty przeciwników, które można znaleźć na powyższej stronie, są następujące:
  • Większość przedsiębiorców nie chce (bądź nie może) pracować całe 52 tygodni po 7 dni w tygodniu.
  • Personel wielu przedsiębiorców nie chce (albo nie może) pracować w niedziele.
  • Z punktu widzenia konkurencji coraz więcej sklepów/supermarketów będzie zmuszonych do otwarcia w momencie, gdy inni to zrobią (więcej kosztów, mniejszy obrót...).
  • Coraz bardziej nieuczciwa konkurencja doprowadzi do zanikania niezależnych przedsiębiorstw.
  • Z powodu rozszerzenia akcjonariusze nałożą więcej zobowiązań związanych z otwarciem sklepu.
  • Rozszerzenie "zmusi" gminy do zapewniania sklepom ulg.
  • Rozszerzenie nie prowadzi do zwiększenia obrotu. Euro może być tylko raz wydane. Jest to zatem kwestia przesunięcia momentu sprzedaży.
  • Wzrost zatrudnienia w handlu detalicznym pozostaje daleko za średnim wzrostem zatrudnienia pomimo otwarcia sklepów w niedzielę.
  • Środowisko jest bardziej zanieczyszczone.
  • Koszty, które ponosi gmina, wzrosły przy 7-dniowym otwarciu.
Polemizować z tymi argumentami nie będę. Wystarczy, że się tym Holendrzy zajmują ;) Dodam tylko, że my zakupy w niedzielę od czasu do czasu robimy i nie chcielibyśmy ponownego zamknięcia supermarketów w ten dzień.


Jedni się kłócą, inni kombinują. Przykładem są sklepy Blokker oraz Kruidvat (coś jak nasz Rossmann), które szukają sposobów na to, by się zarejestrować w KvK (Kamer van Koophandel) pod tym samym numerem, pod którym obecnie znajdują się supermarkety. Też sposób, pytanie czy skuteczny ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz